Roller disco
20. października uczennice uczęszczające na koło języka angielskiego bawiły się w iście amerykańskim stylu na dyskotece na wrotkach w Katowicach. Zabawa była świetna!
Roller disco
20. października uczennice uczęszczające na koło języka angielskiego bawiły się w iście amerykańskim stylu na dyskotece na wrotkach w Katowicach. Zabawa była świetna!
Nowy, sprzyjający nauce, wystrój szkolnego korytarza.
W ramach realizacji programu „Żyj zdrowo!” 11 października uczniowie klasy VI przygotowali dla swoich młodszych kolegów i koleżanek zdrowe drugie śniadanie. W menu znalazły się kanapki z pomidorami i cebulką oraz ogórki. Warzywa zasponsorowała firma Klimowicz. Kolejne wspólne śniadanie odbedzie się 18.10.
Dnia 27 X 2017 r odbędzie się w naszej szkole Sesja Historyczna dla dzieci i młodziezy
"Straż Pożarna w Gminie Wielowieś wczoraj i dziś"
Zapraszamy do zapoznania się z programem
1 X 2017 r. odbyło się w naszej szkole „ Jesienne spotkanie rodzinne” pt „Ziarnko do ziarnka”
W ramach spotkania rodzice oraz zaproszeni goście mieli okazję
Dodatkowymi atrakcjami spotkania były rozgrywki w piłkarzyki oraz tenisa stołowego.
Gorące podziękowania kierujemy w stronę rodziców, którzy przygotowali pyszne, zdrowe potrawy.
Miło nam poinformować, że nasza szkoła otrzymała z rąk przedstawicieli Ośrodka Metodyczno-Edukacyjnego "Metis" w Katowicach
Certyfikat Szkoły Promującej Zdrowie
27 września w naszej szkole odbyły sie wybory do Samorządu Uczniowskiego. Po trwającej kilka dni kampanii wyborczej, przedstawiciele poszczególnych samorządów klasowych zaprezentowali się na forum szkoły oraz przedstawili pomysły, które chcieliby realizować pracując w samorządzie szkolnym. Następnie każdy z uczniów mógł w głosowaniu wskazać swojego kandydata.
W roku szkolnym 2017/18 zarząd SU będą tworzyć: Maria Ślusarska (przewodnicząca), Agata Krupa (zastępca), Sonia Jendrysik, Jessica Bujara oraz Tatiana Bieniek.
Dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Świbiu informuje o dodatkowych dniach wolnych od zajęć lekcyjnych w roku szkolnym 2017/18.
Na podstawie § 5 ust. 1 Rozporzadzenia MEN z dnia 11 sierpnia 2017 (DZU z 2017r poz.1603) dyrektor po zasięgnięciu opinii rady pedagogicznej, rady rodziców i samorządu uczniowskiego ustala na rok szkolny 2017/2018 wykaz dodatkowych dni wolnych od zajęć dydaktyczno-wychowawczych:
Uchwała Nr 10/2017/18 Rady Pedagogicznej z dnia 26.09.2017r. Uchwała Nr 4/2017/18 Rady rodziców z dnia 26.09.2017 r Opinia Samorzadu Uczniowskiego z dnia 27.09.2017 r.
W wyżej wymienione dni szkoła zapewni dzieciom udziałw w zajeciach opiekuńczo-wychowawczych.
Jak każdego roku, uczniowie Szkoły Podstawowej i Gimnazjum zamieszkali w Dąbrówce wyruszyli na sprzątanie swojej miejscowości. Tym razem postanowiliśmy posprzątać las od strony ulicy Leśnej. Cieszy nas, że znajdujemy coraz mniej śmieci w lasach. Najwięcej w tym roku zebraliśmy szkła.
Z PAMIĘTNIKA WILKA MORSKIEGO
Dzień 13.
I to już jest koniec?! Pieniądze wydane, nogi wymoczone, kamyczki i muszelki przeliczone. Walizki spakowane. Kapitanowie dokładnie sprawdzili zawartość naszych tobołków. I tu uwaga… nie wiedzieć czemu został cały worek ręczników… cudzych, nie naszych. Nikt nie rozpoznał swojej własności, więc pewnie podrzucone. Sukcesem zakończyły się poszukiwania klapka kolegi z pokoju nr 1. Jutro o godz. 8.00 startujemy w kierunku południa. Z dobrze poinformowanego źródła wiemy, że na południu jest zimno. Prosimy więc o ciepłe powitanie ;-).
Dzień 12.
Jak napiszę „zaś jadymy?!”, to nikt mi nie uwierzy. A dzisiaj wycieczka do gdyńskiego Experymentu. W przygotowaniach do wyjścia zaczynamy być coraz bardziej skuteczni i zorganizowani. Zbiórka trwa od 10 do 12,5 minuty. Nie jest źle. Wyjazd okazał się być wyjątkowo owocny intelektualnie. Dobre i to. Mieliśmy trochę kasy, ale nie mieliśmy gdzie „udać”. Ale do rzeczy. Experyment to takie ciekawe miejsce, gdzie z kolei wszystko można. Można się drzeć, dotykać, moczyć, przenosić, a co najważniejsze nie ciągnie przed nami Kapitan. Jesteś marynarzu wolny jak ptak. Robisz co chcesz, pod warunkiem, że umiesz czytać. Naszej kompanii najbardziej przypadły do gustu instalacje wodne. Ponad 2 godziny dzielni marynarze budowali zapory z klocków, przelewali wodę z jednego basenu do drugiego, wywoływali wiry i sztormy. Oczywiście zabawę zepsuł nam Kapitan, który wypatrzył, że nasze spodnie i koszulki zmieniły trochę kolor i strukturę. Skoro jest woda to musi być mokro. Logiczne!
Nasza kompania maszerując przez miasto w odblaskowych czapkach wzbudza powszechny zachwyt. Często starsi obywatele pytają nas skąd jesteśmy. Z doświadczenia wiemy, że odpowiedź „ze Świbia” jest kłopotliwa i najczęściej pociąga za sobą kolejne szczegółowe pytania. Dlatego wypracowaliśmy odpowiedź „ze Śląska”. I gitara. Aż tu jakiś mądraliński senior pyta „z którego: Górnego czy Dolnego?”. I tu konsternacja… Szybka burza mózgów. Skoro mieszkamy na dole mapy, to…. z Dolnego! Senior nie wyglądał na przekonanego i drąży… w końcu zaleciał do Kapitana i masz ci los! Powtórka z mapy.
Dzisiaj w ramach poobiednich manewrów zdobyliśmy urokliwy Lisi Jar, pokopaliśmy w piachu. Nawet coś wygrzebaliśmy. Jutro będziemy sprawdzać w wodzie z solą czy to bursztyn i ile na tym zarobimy. Potem było ognisko i pieczenie kiełbasek na patyku. Fajny, słoneczny dzień za nami. W kompanii pojawiają się pierwsze objawy reisefieber.
Dzień 11.
„Zaś jadymy?!”. Dzisiaj wycieczka do Trójmiasta. Za oknem zaczyna nieśmiało świecić słoneczko. Człowiek by poszedł z łopatą na plażę, a tu masz. Plany, żeby zostać bursztniarzem, czyli kimś kto znajduje, a potem sprzedaje za ciężkie pieniądze bursztyn, oddalają się w siną dal. No ale co zrobić, Kapitan każe, marynarz musi. Po szybkiej zbiórce – tylko 10 minut poślizgu – przeliczeniu kasy, sprawdzeniu jakości prowiantu, ruszyliśmy.
Z redy przy Skwerze Kościuszki w Gdyni wypływał „Dar Młodzieży”, zrobił na nas wrażenie. Postanowiliśmy go wylewnie pożegnać machając i pokrzykując. Kapitan statku odwdzięczył się zagłuszającą syreną. Nie na takich statkach się pływało. Następnie odwiedziliśmy statek – muzeum, który truchtem przebiegliśmy, w duszy licząc, że zaraz znajdziemy się na ORP „Błyskawica”. Niestety obeszliśmy się smakiem, ale za to poszperaliśmy w okolicznych kramach i nabyliśmy nowe „ciekawostki”. Kolejnym punktem wycieczki było zapoznanie z historią wojenną, czyli to co marynarze lubią najbardziej. Port Nowy i historia Westerplatte poruszyła nas do głębi. W Gdańsku najważniejszą atrakcją był wypatrzony, podczas posiłku w restauracji, piłkarz BVB. Co prawda żaden z marynarzy nie wiedział, kto to, ale miał gościu firmowy dres i nie było dyskusji.
Okazuje się, że Gdańsk ma jeszcze jedną super atrakcję czyli Muzeum morskie z wystawą interaktywną. Miejsce nowoczesne, pomysłowe, w którym nic nie wolno. Panie „pilnowaczki”, chodziły i ciągle ględziły „nie dotykaj”, „nie krzycz”, itp. Nawet ciekawski Kapitan został obsztorcowany za niesubordynację. Jest sprawiedliwość na tym świecie!!!
Dzień 10.
Wczoraj, jeden z marynarzy – szpiegów usłyszał rozmowę Kapitanów, że dzisiaj, wreszcie nastąpi TEN dzień. Długo wyczekiwany, wytęskniony, upragniony… czyli dzień kiedy pójdziemy na basen! Wyjście zaplanowane było na godzinę 11.00, więc zgodnie z zasadą „przezorny zabezpieczony”, już na śniadaniu większość miała pod dresami stroje kąpielowe. Ci co nie mieli, byli bardzo niespokojni, co spowodowało, że śniadanie przebiegło wyjątkowo sprawnie. W tym miejscu należy wspomnieć, że w nocy zaczęło bardzo silnie wiać i lać. Ranek powitał nas silnymi porywami wiatru i ulewą. Plan na nasz szczęśliwy dzień, zawisł na włosku. Kapitanowie spoglądali w niebo i cichutko się naradzali. Zasięg naszych radarów nie potrafił przejąć sygnału. Niepokój w kompanii wzrastał z każdym spojrzeniem za okno… Kapitan zwołuje naradę. W kompanii narastają poważne obawy. Wszystko przygotowane, stroje ubrane, czepki zapakowane, klapki odnalezione. Tylko ta wichura i deszcz stoją nam na przeszkodzie. Kapitan podjął męską decyzję… zamówił autokar. I tak nasz najlepszy dzień został uratowany!
Warto jeszcze wspomnieć, że nasi Kapitanowie nie byli by sobą, gdyby nas nie przeczołgali przez wieś. Dzisiaj padło na Władysławowo. Miasto ciekawe, gofry średnie, a zdobycze nie ciekawe. Ale przy okazji zawędrowaliśmy do bursztynnika, czyli do człowieka, który o bursztynie wie wszystko. Szybki instruktarz, gdzie szukać, kiedy i ile takie cacko kosztuje. Oczy nam się zaświeciły. Gdyby nie ten deszcz, to pewnie byśmy już kopali. Morze silnie wzburzone, więc warunki wymarzone…
Dzień 9.
Przygód ciąg dalszy! Dzisiaj nasze marynarskie dusze zawędrowały do Łeby, a konkretnie na wydmę Łącką i wydmę Szarą. Obiekt niecodzienny i objęty w niektórych miejscach całkowitą ochroną. Po drodze nasza stopa przekroczyła granicę Słowińskiego Parku Narodowego. Nie zrobiło to na nas specjalnego wrażenia, ponieważ nasi Kapitanowie zrealizowali nasze najskrytsze marzenie! Przejażdżkę MELEKSEM!!! Niedowierzanie na naszych twarzach było wszechobecne. Rozdziawione buzie nie były w stanie wydać żadnego dźwięku. Na parkingu zapanowała złowroga cisza! Każdemu w duszy zagrało pytanie „czy to na pewno prawda?”, a potem „kto pojedzie na końcu pojazdu?”, „kto zajmie miejsce obok kierowcy?”. Pytania niebagatelne… Kapitanowie korzystając z chwili szoku i konsternacji, szybko przydzielili nam miejsca. Poszło tak sprawnie jak na porannej zbiórce. A potem 7 minut absolutnego szczęścia! Potem było mniej przyjemnie… 1300 metrów marszu przez las… Kto to widział. Na końcu morderczej trasy, natrafiliśmy na wielką kupę piasku, na którą Kapitanowie kazali nam się wspiąć. Nie było to łatwe. W końcu maszerowaliśmy tyle metrów z pełnym ekwipunkiem. Ale pogoń za przygodą i wrodzona ciekawość pomogły nam pokonać chwile zwątpienia. Wydmy zdobyte!!! Morze piasku, piach po horyzont… teraz dopiero jesteśmy w raju. Natychmiast przystąpiliśmy do kopania, budowania, a także skakania, turlania i „skuliwania się”. Było bosko. Na zakończenie znowu były meleksy, a potem lody, gofry i inne dobra. No żyć, nie umierać !
Dzień 8.
Nareszcie słońce… Dzisiaj w planie olimpiada sportowa i odwiedziny w Kniewie na Farmie strusi. Ciekawie się zapowiada. Nasi Kapitanowie spoglądają w niebo, jest szansa na plażowanie, moczenie nóg i kopanie! Cóż za cudowny dzień przed nami.
Drogie szczury lądowe, pewnie nie wiecie jaki żywot marynarski jest ciężki. Rano pobudka, mniej więcej 7.20, ale my wstajemy wcześniej, tak na wszelki wypadek. Nasi Kapitanowie są już w słusznym wieku, więc nigdy nie wiadomo czy nie zaśpią, bo nie usłyszą budzika. Od 7.00 rano na górnym korytarzu, rozpoczyna działalność salon fryzjerski dla naszych marynarek i jednego marynarza z żelem. Plecionki, warkocze, końskie ogony i inne fanaberie klientek są realizowane. O godzinie 8.00 kucharz wydaje pyszne, wieloskładnikowe śniadanie. My najczęściej jemy płatki z mlekiem i zielony ogórek. Nie wiem dlaczego właśnie taki zestaw, ale to najczęściej jest uzupełniane na „szwedzkim stole”. Po śniadaniu chwila prawdy, czyli sprawdzanie czystości pokoi. Kapitan czujnym okiem zagląda w prawie wszystkie kąty i przydziela punkty. Nie wpływa to wyraźnie na ogólną poprawę czystości w naszych pokojach, ale o 9.00 rano jest absolutny błysk. Następnie wyruszamy w świat. Najczęściej zbiórka trwa 20 minut, ponieważ… ktoś zapomniał ubrać: buty, skarpetki, kurtkę, czapkę lub wziąć plecak, „mieszek”, łopatę, itp. Zdarza się, że opóźnienie następuje z powodów od nas niezależnych, gdyż zapomnieliśmy zdjąć kurtkę, czapkę, rękawiczki itp. I oczywiście bywa, że już mamy wyruszać, a tu trzeba iść do toalety… tak na wszelki wypadek. Ale jak już wyruszymy… to idziemy i idziemy, plażą, lasem, chodnikiem jak popadnie. Albo jedziemy autokarem, bryczką… domagamy się meleksu, ale Kapitanowie nie chcą o tym słyszeć. O 13.00 zasłużony obiad… prawie jak u mamy. Bo wiadomo u mamy najlepszy! Potem poobiednia cisza. A w zasadzie, cichutkie, nierzucające się w kapitańskie oczy ruchy między kajutami. To chyba najlepszy czas na tej wyprawie. O 14.30, zbiórka, która „trwa 20 minut, ponieważ… ktoś zapomniał ubrać: buty, skarpetki, kurtkę, czapkę lub wziąć plecak, „mieszek” itp. Zdarza się, że opóźnienie następuje z powodów od nas niezależnych……” ten kawałek się powtarza przy każdym wyjściu. Wiadomo w domu, mama przygotuje co trzeba do wyjścia, a tutaj … musisz się marynarzu sam zorganizować. Marynarska kantyna wydaje kolację o godz. 18.00, na którą musimy zdążyć, bo dają smaczne rzeczy. Naleśniki to była poezja, kopytka pychotka a bigos…. Po kolacji działalność rozpoczyna nasz bankomat i budka telefoniczna. Bankomat skrupulatnie wydaje i rozlicza nasz żołd. Widać, że już jesteśmy na półmetku. Pieniędzy zdecydowanie ubyło. Budka telefoniczna natomiast uruchamia, u niektórych sentymentalne nastroje. Jak już się rozliczymy i pogadamy, to następuje wieczorna toaleta, która trwa różnie w zależności od płci, stopnia zorganizowania i potrzeb estetycznych. W międzyczasie działalność rozpoczyna punkt apteczno – znachorski. W ruch idzie wapno, syrop i pastylki na gardło. A w przypadkach ciężkich i beznadziejnych podajemy witaminę C. Jak nic nie wyskoczy to w pokoju nr 14, nasz „operator kina” przygotowuje seans filmowy. Bywa, że w połowie seansu, niektórzy zapadają w sen, bo takie tu mamy ciężkie życie.
Czyż nie jesteśmy dzielni?!
Dzień 7.
Nadal wieje… ale nas to nie przeraża. Dzisiaj zdobywamy Władysławowo. Żądni wiedzy o morskich stworach przemierzamy Ocean Park. Okazuje się, że płetwal to nie ryba, kaszalot ma najcięższy mózg ze wszystkich zwierząt (9 kg), a kałamarnica mieszka do 2 km pod wodą. To było odkrycie! Oczywiście na terenie parku znajdował się absolutnie rewelacyjny, wielofunkcyjny plac zabaw, który sprawdzony przez naszą drużynę uzyskał „Certyfikat jakości”. Poza tym, świetną zabawę mieliśmy w interaktywnym centrum rozrywki. Takie cuda są na świecie.
Fajnie jest być prawdziwym wilkiem morskim.
Dzień 6.
Coraz lepiej znamy okolicę. Jest tu całkiem fajnie. Zostajemy tu na zawsze… Spokojnie, to tylko żart!
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, postanowiliśmy poddać się próbie wody. Dzisiaj odbył się nasz morski chrzest. Przeszliśmy śpiewająco wszystkie próby. Wieczorem idziemy spotkać się z prawdziwymi Kaszubami, którzy nauczą nas mówić w lokalnym dialekcie. Pogoda nas nie rozpieszcza, wiatr wieje co najmniej „10 w skali Beauforta”. Codziennie przedzieramy się przez piaski, maszerujemy pod wiatr. Kapitan rozdziela nam żołd, który szybko upłynniamy w pobliskim punkcie z goframi. Ilość zdobytych skarbów wzrasta z każdą wyprawą.
Kompania coraz częściej kicha i prycha. Kapitanowie uzupełniają poziom witaminy C, aplikują wapno i inne medykamenty konieczne do podjęcia marynarskich wyzwań.
Na jutro planujemy podbój pobliskiej miejscowości. Przygoda nas wzywa. Katar nas nie złamie ;-)
Dzień 5.
Po męczącym poprzednim dniu (kopaliśmy, kopaliśmy, ale nic nie wykopaliśmy) i udanej dyskotece, wybieramy się w głąb lądu. Podobno zamek, który mamy zbadać wybudowano ok. 700 lat temu. Zamek w Malborku, to jedyny tej klasy zabytek w Europie. Śniadanie, kontrola czystości w pokojach i można jechać…
Zamek rzeczywiście zrobił na nas wrażenie. Wszystko tam mieli… toalety, windę w kuchni i ogrzewanie podłogowe. A przed zamkiem, kramy z mieczami i kuszami. Tylko Kapitan nie dał pozwolenia na zakup sprzętu. Szkoda! Przez nieprzejednaną decyzję Kapitanów zaoszczędziliśmy trochę na wyjeździe…
Dzisiaj wieczorem w planie jest projekcja filmu. Męska część załogi chce „Batmana”, a żeńska „Barbie”. Zobaczymy jak z tym tematem poradzi sobie operator ;-)
Dzień 4.
„Witajcie w naszej bajce…” O poranku słońce opromieniło okolicę. Kapitanowie zarządzili wymarsz celem zakupu sprzętu niezbędnego do prowadzenia szeroko rozumianych działań poszukiwawczo – wydobywczych. Podobno, na plaży ukryty jest niezły majątek, trzeba tylko wiedzieć gdzie kopać… Zakup sprzętu okazał się nie lada wyzwaniem. Porównaliśmy ceny, jakość sprzętu, określiliśmy potrzeby. Ustawiliśmy się w szyku bojowym i nabyliśmy niezbędne rzeczy.
Następnie marszobiegiem udaliśmy się na spotkanie z animatorkami. Zabawa była świetna.
Również kucharz stanął na wysokości zadania… na obiad były FRYTKI!!! i inne rzeczy, a na kolację mamy obiecane NALEŚNIKI!!!!
Kompania: baczność, łopaty pobrać, na plażę marsz. Pogoda dopisuje, trzeba korzystać. Przed nami poszukiwania bursztynu, a wieczorem… dyskoteka. Oj będzie zabawa…
Dzień 3.
„Kołysał nas zachodni wiatr, brzeg gdzieś za rufą został…” Nie straszna mam choroba morska, wysokie fale ani sztorm. W pełnym składzie nasza dzielna ferajna stawiła się w porcie i wyruszyła w rejs ku przygodzie. Fale kołysały naszą łajbą, wiatr targał nam fryzury, a woda moczyła trampki. Wrażenia… niezapomniane.
Nasze ciekawskie usposobienie zagnało nas do Fokarium, gdzie sprawdziliśmy jakość opieki nad fokami. Na własne oczy widzieliśmy, jak pracownicy karmią foki i zapewniają im najlepszą opiekę. Zgodnie stwierdziliśmy, że to dobrze zorganizowane miejsce. Następnie helscy tubylcy zachęcili nas do zakupu miejscowych wyrobów… i pewnie udałoby się nam wytargować wiele ciekawych skarbów, ale do akcji wkroczył nasz kapitan.
Jeszcze tylko szybki spacer po Juracie. Molo, zatoka, piękna piaszczysta plaża. Liczyliśmy na spotkanie z prezydentem, ale akurat był w pracy ;-)
Dzisiaj pogoda nam dopisała. Znając okoliczną legendę o bursztynach, próbowaliśmy na własną rękę wykopać trochę skarbów… Sprawdziliśmy też stan techniczny placu zabaw. Na koniec dnia, Kapitanowie grupy A i B urządzili wieczorek czytelniczy.
To był bardzo pracowity dzień.
Dzień 2.
Ciemne chmury nad Jastrzębią Górą. Po wczorajszym ciepłym powitaniu, dzisiaj okolica pokryła się złowrogimi chmurami. Ale nam, wilkom morskim to niestraszne. Dzielnie przemierzamy okolicę. Wizyta w pobliskim kościele umocniła nasz hart ducha.
Dzisiaj czeka nas nie lada wyzwanie. Zdobycie latarni morskiej w Rozewiu.
Kucharz zadbał o nasz żołądek… jeszcze tylko poobiednie ładowanie akumulatorów i…
Wiatr wieje nam w oczy, piasek przesypuje się w skarpetkach, ale brniemy powoli do przodu. Trudne podejście pod latarnią i ulewny deszcz, pozbawia nas resztek sił. Ale nie poddajemy się… jeszcze tylko kilka schodów… już ją mamy! Według różnych źródeł pokonaliśmy od 142 do 146 schodów!!!
Kapitan zwołał zebranie… Jutro wypływamy w morze. Konieczne jest szybkie szkolenie z zakresu nawigacji i czytania mapy nieba. Szkolenie odbędzie się w pokoju nr 15, podstawą wiedzy będzie film pt. „Viana, księżniczka oceanu”.
Ahoj, szczury lądowe!!! Morze wzywa ;-)
Dzień 1.
Jastrzębia Góra zdobyta. Rzucani wiatrem, dzielnie przemierzyliśmy ekstremalną trasę z południa na północ. nasze kufry zostały wyładowane w porcie „Savana” przez silnych marynarzy i nawigatorów. Kapitan rozdzielił pokoje…
Czas na obchód okolicy…
Portowy kucharz przygotował pyszną kolację. Teraz trzeba zdobyć pobliską plażę.
Pierwsze wodowanie (moczenie butów) zaliczone. Zmęczeni idziemy spać, a przynajmniej próbujemy. Tęsknota za starą kajutą, nie pozwala niektórym spokojnie zasnąć, ale jutro czekają nas nowe wyzwania.
Zapraszamy do ALBUMU ;-)
Z uwagi na okres wakacyjny informujemy Rodziców dzieci dojeżdżających, iż w dniu 31.08.2017 r. (czwartek) od godz. 8:00 będzie możliwość doładowania karty biletowej ŚKUP na miesiąc wrzesień. W razie możliwości bardzo serdecznie proszę o dowiezienie karty do sekretariatu. Druga możliwość doładowania będzie ustalona na początku września. Przypominamy, iż wszystkie dzieci winny mieć doładowany bilet w ostatnim dniu sierpnia. Brak doładowania w razie kontroli będzie skutkować mandatem, za który szkoła nie odpowiada.
Pozdrawiamy serdecznie i zyczymy cudowanych i bezpiecznych wakacji :)
Szkolny zestaw podręczników na rok szkolny 2017/18
1_klasa.docx
2_klasa.docx
3_klasa.docx
4_klasa.docx
5_klasa.docx
6_klasa.docx
W ramach podsumowania całorocznych akcji promujących zdowy styl życia, 14 czerwca odbyło się w naszej szkole przedstawienie pt. "Kopciuszek". Spektakl, nieco odbiegający od tradycyjnej wersji baśni, przygotowali uczniowie klasy VI. Przedstawili w nim zalety właściwego odżywania i aktywnego spędzania czasu. Na zakończenie wszyscy uczniowie zostali poczęstowani truskawkami.
Sprawozdanie_z_realizacji_programu_Zyj_zdrowo__-_Slaska_Siec_Szkol_Promujacych_Zdrowie.docx
Powered by aSc EduPage